Kolejna porażka hiszpańskich wakacji. Zoo Terra Natura w Benidormie. Warto było tylko przejechać się tramwajem.
Po Costa Blanca kursuje FGV - Ferrocarril de la Generalitat Valenciana. Tramwaj - pociąg. Czysty, szybki i śliczny. Kursuje z Alicante do Benidormu, a z Benidormu do Elche i jedzie cały czas wybrzeżem, dając szansę podziwiania niewiarygodnie pięknych widoków.
Wszystkie linie FGV jeżdżą co pół godziny. Podróż z Alicante do Benidormu trwa godzinę i jest to bardzo przyjemna godzina. Bilety (w bardzo przystępnych cenach) można kupić w automacie na stacji albo w automacie w pociągu i są ważne przez określoną ilość czasu od kupienia (nie od skasowania! tych biletów się nie kasuje). Kupuje się bilet na konkretną trasę/strefę. W jedną lub dwie strony. Nie warto nawet kombinować z innym transportem.
W każdym tramwaju jest pan tramwajowy, który pilnuje porządku, czasami (choć nie zawsze) sprawdza bilety, pomaga wsiadać niepełnosprawnym i takie tam. Bardzo pożyteczna funkcja, ale żaden z panów tramwajowych nie mówił po angielsku. Ba - nigdzie nie było informacji po angielsku na temat zniżek dla dzieci (ponieważ tramwajowy nie sprawdzał, czy mamy bilet dla dziecka, domyśliliśmy się, że dzieci nie płacą i - poza pierwszym razem - biletów dziecku nie kupowaliśmy), czy czegokolwiek. Automaty biletowe mają co prawda angielską wersję menu, ale tylko menu. Sekcja "info" nie zawiera po angielsku żadnej informacji.
Uwaga - po tym, jak wysiądziecie z pociągu na podziemnej stacji w Alicante, NIE WYRZUCAJCIE BILETU (ja robię to odruchowo - bilet nieważny, więc do kosza). Z jakiegoś powodu bilet jest potrzebny, żeby WYJŚĆ ze stacji. Nie, nie żeby wejść, bo wejść możecie bez biletu na innej stacji i kupić go w pociągu.
No więc - podróż do Benidormu była bardzo przyjemna, bo wyglądała mniej więcej tak:
Czas minął szybko, wysiedliśmy w Benidormie i - ekhm - to by było na tyle. Co prawda do wszystkich parków rozrywki w Benidormie można pojechać autobusem miejskim za darmo po okazaniu biletu na FGV, ale zorientowanie się, który z autobusów gdzie jedzie jest - delikatnie mówiąc - trudne (rozkłady jazdy są bardzo niejasne, a informacja jest tylko po hiszpańsku, oczywiście). No i nie jeżdżą one zbyt często. Za to za około 7 euro można wygodnie z całą rodziną dojechać taksówką zarówno do Mundomaru (Aqua Park - do dziś żałuję, że wybraliśmy zoo, a nie park wodny), jak i Terra Mitica (lunapark) czy Terra Natura (zoo).
Wybraliśmy Terra Natura, bo strona internetowa była zachęcająca, dziecko lubi zwierzątka i w ogóle - czemu nie, prawda? Przy kasach trochę nas cofnęło, bo cena było niepoważnie wysoka. Wstęp kosztował bardzo dużo, ale zapłaciliśmy, bo przecież skoro już jesteśmy...
Z powodu problemów komunikacyjnych (no english, no english) pani przy kasie wcisnęła nam opłatę za parking, z którego nie korzystaliśmy (zorientowałam się za późno, żeby się o to kłócić), ale nic to. Wchodzimy. Okazało się, że część parku jest w ogóle niedostępna (np. cała Aqua Natura) i w remoncie, a reszta może i była malownicza, ale za tą cenę to powinni dawać przy wyjściu tygrysa gratis.
Terra Natura, proszę:
miło się czyta i ogląda!. zastanowiłem się natomiast jakiego narzędzia używasz do podpisu zdjęć?
OdpowiedzUsuńLR.
OdpowiedzUsuń