środa, 31 grudnia 2014

Sylwester w domu.

Udostępnij ten wpis:
Coś trzeba przegryźć wieczorem, czekając na Nowy Rok.
Kruche maślane ciasteczka do poobiedniej kawy.



środa, 24 grudnia 2014

Wigilia.

Udostępnij ten wpis:
U nas już wszystko gotowe. Czekamy na pierwszą gwiazdkę. 
Jest taki wiersz, bardzo ckliwy, bardzo znany, autorstwa Nuchima Bomse, poety żydowskiego pochodzenia. Pisał w języku jidysz, a jego wiersze tłumaczył na polski Czesław Miłosz.
I ten wiersz, modlitwa, zawsze kojarzy mi się z Wigilią. 
Tak więc dzisiaj banalnie, ale w Wigilię można sobie na banał pozwolić.

Niech Twoje światło, Panie, tylko dniowi świeci 
A tylko ciemność zachowaj dla nocy. 
Niech moja suknia ubogiej kobiety 
Spokojnie leży na ławeczce w nocy. 

Niechaj w klasztorze umilkną już dzwony, 
Mój sąsiad Iwan niech ich nie kołysze, 
Niech nocny wiatr odejdzie w inne strony, 
Żeby dzieciom w kołysce było jak najciszej. 

Niech kury śpią na grzędach, w stajniach konie 
Pośrodku ciemnej nocy. 
Kamień sprzed nogi złodziejowi odejm, 
Żeby nie upadł, idąc w ciemnej nocy. 

Napełnij niebo w ciemnej nocy ciszą, 
Błyskawice powściągnij, przytłum gromy, 
Niechaj rodzące matki ich nie słyszą. 
Niech nikt nie będzie i w myśli skrzywdzony. 

Uchroń od grozy ptaki w czas noclegu 
Na wysokim drzewie w dzikim lesie. 
I wód ryczących nie wypuszczaj z brzegów. 
Niech rzeka w nocy kładek nie uniesie. 

Mnie samą chroń od wody, błyskawicy, 
Przeciw ogniowi bądź mi ku pomocy. 
Niech moja suknia ubogiej kobiety 
Spokojnie leży na ławeczce w nocy. 

sł. Nuchim Bomse, tłum. Czesław Miłosz




piątek, 21 listopada 2014

Bezos Center for Innovation

Udostępnij ten wpis:
Bezos Center for Innovation to właściwie muzeum historii (Seattle) i przemysłu.
Położone w bardzo ładnej okolicy, nad wodą (no, o wodę w Seattle to raczej nietrudno), na której co chwila lądują małe samolociki (obserwowanie tych samolocików było dla mojego dziecka sporą atrakcją).

Wstęp do Bezos Center nie jest ujęty w City Pass, ale - tu miła niespodzianka, bo w Ameryce się z tym nie spotkałam nigdy - wstęp dla dzieci jest bezpłatny. Dla osoby z Europy, która przywykła do tego, że dzieci do muzeów wchodzą albo dużo taniej, albo za darmo, ceny tego typu rozrywek w USA mogą się wydać koszmarne, więc tym bardziej należy docenić centrum Bezosa.

Na starcie dziecko dostało karteczkę ze scavanger hunt (dość popularna w amerykańskich muzeach rozrywka dla dzieci - książeczka, w której są np. kupony ze zdjęciami różnych eksponatów, które należy odnaleźć - po odnalezieniu odrywa się kupon/dostaje pieczątkę; zabawa sprawia, że dziecko uważniej wszystko ogląda ;)), a ja pouczenie, że broń Boże nie wolno dziecku pić niczego na terenie muzeum. Biorąc pod uwagę fakt, że wszędzie indziej muzea wręcz sprzedawały napoje, to było nieco dziwne, ale w sumie mi zwisało. 

A teraz do rzeczy. Muzeum jest nowoczesne, czyste, ładnie zorganizowane. Nie za wielkie, ale i nie małe. Trafiliśmy na fajną tymczasową wystawę dotyczącą czekolady, gdzie rozpylano zapach czekolady. 
W części o historii Seattle się nie odnalazłam (chociaż wyglądała bardzo fajnie i ciekawie), bo nie znam Seattle na tyle, żeby docenić eksponaty, ale część "techniczna" była bardzo bajerancka. Zagraliśmy sobie z dzieckiem na prawdziwej, starej maszynie ze Space Invaders, młody mógł ręcznie uruchamiać najróżniejsze mechaniczne modele np. mostów, a także wyjrzeć z budynku przez peryskop. 

Spędziliśmy tam dobre dwie godziny, po czym udaliśmy się pieszo na długi spacer do Downtown, odwiedzając po drodze miły, mały park z tyrolką dla dzieci (i wielkim szopem na drzewie).
















środa, 12 listopada 2014

Seattle. Takie tam. Różne.

Udostępnij ten wpis:
Ktoś chce adoptować autostradę? Małą, smutną, niekochaną autostradę? Bez mamusi?


Strasznie szczęśliwy ludzik, który się pośliznął. Aż sama mam ochotę się pośliznąć.












Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia