środa, 30 października 2013
poniedziałek, 28 października 2013
MOCAK
Przyznaję, że nie rozumiem tzw. sztuki współczesnej. Zatrzymałam się gdzieś na dwudziestoleciu międzywojennym i nie potrafię fascynować się niczym nowszym. MOCAK jest takim miejscem, do którego wchodzę niepewnie, a w środku czuję się, jakby ktoś sobie ze mnie robił jaja. Staję przed rzędem postumentów, na których stoją ogórki (ja sobie tego nie wymyśliłam, to jedna z aktualnych wystaw) i nie wiem, co powinnam zrobić. Zachwycić się? Wzruszyć? Zjeść?
Idę dalej i nadal nie wiem - czy to, że ktoś na podłodze poukładał kamienie, to element ekspozycji, czy zostało im z budowy? Czy pani, która na ekranie tarza się nago w farbie, coś oznacza, czy po prostu obsługa muzeum puszcza sobie jakiś film za filarkiem?
Nie znam się nic a nic i pewnie znawcy stwierdzą, że zwyczajnie bluźnię.
Jedna rzecz jest dobra - budynek MOCAKu. Piękny przykład współczesnej architektury. O. Powiedziałam coś dobrego. I jeszcze podobały mi się zdjęcia płaczących prezydentów, bo przynajmniej wiedziałam, o co chodzi.
Za to zdjęcie pana, który z gołym tyłkiem przywarł do muru - tego już nie załapałam...
niedziela, 27 października 2013
sobota, 12 października 2013
Na kopiec!
Udało się wyjść z domu, udało się po drodze nie zepsuć auta, nie rozchorować dziecka, nie lunęło i nie spadła nam na głowę kometa. Jest olśniewająca, ciepła jesień. Spędziłam z rodziną cudowne, słoneczne popołudnie pod Kopcem Kościuszki. Dobrze jest.
piątek, 11 października 2013
***
No dobra, już jest: http://naregale.blogspot.com/ Niedługo nowy post.
Poza tym pięknie jest. Podobno. Na zewnątrz.
Drzewa wreszcie kolorowe, las zachwyca, słońce świeci, a dziecko w domu od tygodnia z zapaleniem krtani, więc pewnie zanim wyjdziemy z domu (bo przecież jeszcze został nam do nadrobienia tydzień zajęć szkolnych), przyjdzie zima. ;)
Zatem póki co zdjęć złotej polskiej jesieni nie będzie. Bo powtarzamy nazwy figur szachowych, i słówka z angielskiego, i p*&&%%$ szlaczki. :]
Także ten - stare zdjęcie:
Poza tym pięknie jest. Podobno. Na zewnątrz.
Drzewa wreszcie kolorowe, las zachwyca, słońce świeci, a dziecko w domu od tygodnia z zapaleniem krtani, więc pewnie zanim wyjdziemy z domu (bo przecież jeszcze został nam do nadrobienia tydzień zajęć szkolnych), przyjdzie zima. ;)
Zatem póki co zdjęć złotej polskiej jesieni nie będzie. Bo powtarzamy nazwy figur szachowych, i słówka z angielskiego, i p*&&%%$ szlaczki. :]
Także ten - stare zdjęcie:
piątek, 4 października 2013
I znowu.
Kiedy pytam mojego syna, gdzie ma ochotę w Krakowie pojechać, zwykle padają na zmianę trzy odpowiedzi: Muzeum Lotnictwa, Muzeum Inżynierii Miejskiej albo Ogród Doświadczeń. Mógłby tam spędzać długie godziny każdego tygodnia i nie miałby dość.
Mam dysk pełen zdjęć starego żelastwa, więc będzie się ono okazjonalnie pojawiało na blogu, czasami zupełnie bez sensu.
Pracuję nad blogiem, na którym będę pisać o książkach - zarówno tych dla dzieci, jak i o tych dla dorosłych. Brakuje mi bowiem miejsca, w którym mogłabym się powściekać na kolejne nieudane czytadło, albo pozachwycać ilustracjami w kolejnej książce mojego dziecka (i ubolewam, że to dziecko powoli wyrasta z książek z obrazkami, bo będzie MI ich bardzo brakowało). No ale o tym będzie gdzie indziej.
A teraz złom.
środa, 2 października 2013
wtorek, 1 października 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)