sobota, 9 sierpnia 2014

Snoqualmie aka Twin Peaks

Udostępnij ten wpis:
Po drodze z Roslyn mieliśmy jeszcze jedną filmową lokację do obejrzenia. Snoqualmie z wodospadem.
Zjedliśmy w Salish Lodge (bardzo dobra pizza) i poszliśmy na spacer szlakiem do stóp wodospadu. A właściwie - moi chłopcy poszli, a ja przeszłam tylko kawałek, bo tego dnia nie czułam się dobrze i wiedziałam, że - chociaż trasa jest krótka, to pod górkę nie wrócę. ;) Obejrzałam więc wodospad głównie z góry.



Snoqualmie jest bardzo blisko Seattle, więc pewnie dlatego trudno w niedzielne popołudnie znaleźć tam miejsce do zaparkowania, chociaż parkingi są dwa i to w sumie dość spore (ale - pamiętajcie - samochody w Ameryce też głównie są spore ;) - myśmy wynajęli najmniejsze, co mieli w Hertzu, a był to Dodge Charger, więc...).

Wodospad jest przepiękny, okolica bardzo malownicza, jest też gdzie smacznie i po rozsądnych (jak na takie miejsce) cenach zjeść. Są też czyste, bezpłatne toalety (to akurat norma w Stanach - we wszystkich turystycznych miejscach, w których byliśmy, toalety były czyste i darmowe, także w parkach - ale o parkach będzie później), a górną część podziwiania wodospadu można spokojnie obskoczyć z dziecięcym wózkiem. Na dół zejść się już z wózkiem nie da, bez zarżnięcia się na śmierć, ale podobno można tam podjechać samochodem (nie wiem, nie próbowałam, ale parking na dole mapka pokazywała).




A na szlaku nie wolno dać się zjeść, bo to zaszkodzi zwierzątkom:


Czy ktoś mi powie, jak się czyta indiańską nazwę? :]


Centrum z pamiątkami, toaletami, napojami i parkingiem dla psów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia