wtorek, 5 sierpnia 2014

Seattle - ogólnie.

Udostępnij ten wpis:
Byliśmy przez tydzień w Seattle.
Walczymy teraz z tym gorszym jet lagiem - w tamtą stronę zawsze łatwiej się przestawić, niż w tą. Dzisiaj spałam tylko godzinę, ale muszę dotrwać do wieczora, żeby położyć się spać o normalnej porze. W międzyczasie zabijam czas milionem nawarstwionych spraw.

Nie przejrzałam jeszcze wszystkich zdjęć, nawet walizki są jeszcze nierozpakowane. Ręce mi omdlewają ze zmęczenia, podróż była długa, a ostatni lot z trudnym lądowaniem. Skupię się więc na początek na radach praktycznych, zanim przejdę do spraw miłych i zabawnych.

Jeśli wybieracie się do Seattle i będziecie zwiedzać przez kilka dni, kupcie CityPass.
Tak szczerze - nie kupienie CityPass byłoby frajerstwem i dawaniem się naciągać. ;)
Dla dorosłego CityPass kosztuje 64$. Obejmuje dwa wjazdy na Space Needle (w naszym przypadku - ja zużyłam jeden, mąż drugi, bo on swojego CityPass nie kupował, ponieważ miał i tak mało czasu na zwiedzanie), jeden godzinny rejs Argosy (Harbor Cruise), wstęp do Seattle Aquarium, Pacific Science Center (albo Muzeum Lotnictwa, do wyboru) oraz muzeum EMP (albo Zoo). Do tego daje kilka zniżek (np. do Macy's). Wykorzystaliśmy cały karnet.

Tak po prawdzie - ceny wstępów są niepoważnie drogie, jeśli kupuje się je osobno, poza CityPass (z CityPass oszczędza się spokojnie co najmniej 60$, a na dziecięcej wersji - około 40$). Zwłaszcza, że prawie nie spotyka się tutaj europejskiego (zwłaszcza brytyjskiego) rezygnowania z pobierania opłat od dzieci (np. największe muzea w Londynie są w ogóle darmowe dla wszystkich). Zniżki dziecięce też często nie są imponujące.

To tyle, jeśli chodzi o początkowe uwagi organizacyjne. Jeśli chodzi o inne sprawy - stan Waszyngton wydaje się być zjawiskowo piękny (na tyle, na ile mogłam ocenić jeżdżąc po najbliższej okolicy Seattle). Z bujną, olśniewającą przyrodą. Tak po prawdzie - chyba Seattle podobało mi się bardziej, niż San Francisco. Na pewno było inaczej, dla Polaka mniej egzotycznie (nie było palm ;)), ale też atmosfera pewnej psychopatycznej tajemniczości (Twin Peaks!) dodaje uroku.

A teraz igła na dobry początek. Reszta wkrótce. W odcinkach. A teraz idę po kolejną kawę.



2 komentarze:

  1. Zapowiada sie dobrze, czekam na więcej:) musisz przyznać, ze miasto jest fotogeniczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fotogeniczne. Tak bardzo, że nie umiem wybrać zdjęć na bloga, tyle ich mam. :D

      Usuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia