czwartek, 5 kwietnia 2018

Bolonia, część pierwsza.

Udostępnij ten wpis:
W świąteczny weekend odwiedziłam Bolonię.
Porzuciwszy męża i syna, skuszona Bardzo Tanim Biletem, udałam się na lotnisko i półtoragodzinny lot później wylądowałam w ciepłym miasteczku na północy Włoch. Klimat tam nie tak znowu różny od naszego, choć jednak trochę słoneczniej. Mnie się trafiła śliczna pogoda, bardzo wiosenna, popołudniami było bardzo ciepło.

Lotnisko jest blisko centrum, co jest niesamowitą zaletą, jeśli lecimy gdzieś na króciutko - dojazd skraca się do minimum.

Bolonia nie jest duża, ale ma sporo do zaoferowania, jeśli ktoś lubi architekturę sakralną (kościołów jest tam wyjątkowo dużo) i zabytkowe starówki. Jest też kilka muzeów, ale większość widziała już lepsze czasy, co nie znaczy, że nie warto zajrzeć. Dwa dni to absolutne maksimum, żeby zobaczyć to, co najważniejsze. Bardzo polecam na weekend - z Krakowa loty są o ludzkich porach, co dodatkowo zachęca do wyjazdu (nie trzeba wstawać o świcie, ani nie przylatuje się w nocy).










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia