Nie mogę się wspinać. Spore wysokości też niekoniecznie są dla mnie (a na pewno nie na dłużej, niż kilka dni), co nie zmienia faktu, że uwielbiam patrzeć na góry. Na szczęście w Polsce mamy więcej gór starych, niż młodych. Niezbyt wysokie Beskidy są wspaniałe (każde) i, na dodatek, istnieją tam kolejki linowe, więc można z nich np. wyłącznie zejść. :)
Żeby wjechać na Skrzyczne, trzeba skorzystać z dwóch kolejek. Jedna - stara, dwuosobowa - wiezie na stację pośrednią. Potem trzeba się przesiąść na ładne, nowe, czteroosobowe, miękkie kanapy na sam szczyt.
Mimo że pogoda była piękna i był wakacyjny, sierpniowy weekend, przed południem kolejka była w zasadzie pusta. Wiem, wiem, wszyscy stali wtedy w kolejce na Morskie Oko. ;)
Wjechaliśmy, zjedliśmy na szczycie w schronisku kawałek ciasta i ciepły oscypek z żurawiną, a potem zeszliśmy zielonym (a potem niebieskim) szlakiem z powrotem do Szczyrku. Nie wiem, ile szliśmy. Szlak był oznaczony jako dwugodzinny i pewnie trwało to mniej więcej tyle. Ale raczej więcej.
Był z nami dziewięciolatek, a szlak był dość prosty, w większości wygodny i szeroki (wymagający jedynie na krótkich fragmentach), ale nadal nie polecam brania ze sobą dziecka młodszego, niż pięć lat, bo wymaganiem podstawowym jest to, żeby dziecko się już świadomie rodzica słuchało. Początek szlaku prowadził wąską, dość wygodną widokową ścieżką, która jednakowoż z jednej strony miała dość stromą, zarośniętą przepaść (a z drugiej strony owocujące krzaki jagód ;)).
Lepiej nie umierać ze strachu za każdym razem, jak dziecko się zapomni.
Może piszę to bez sensu, ale ludzie robią tyle głupich rzeczy z dziećmi... Ja jestem ze staroświeckiej szkoły - dla małych dzieci tylko gładkie dolinki. Nie lubię kusić losu; i nie dajcie się zwieść obłości Beskidów. Nadal bywa ślisko, jeśli gdzieś płynie strumyk. Nadal bywają stromizny, z których można zlecieć na śmierć. Mimo że większość trasy to bardzo bezpieczne strome łączki, to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz