Jest zimno i mokro od miesiąca.
Byle do maja, w maju już zazwyczaj jest dość ciepło. W kwietniu BYWA ciepło. Marzec to nieporozumienie. Obietnica wiosny, która nie nadchodzi i śnieg na Wielkanoc. Cztery, pięć miesięcy i znowu będzie znośnie, prawda?
Zwariuję.
Młodszy kot zaokrąglił się na zimę znacznie. Zmienił też futro jak profesjonalne, dzikie zwierzę. Sierść zrobiła się długa, a podszerstek tak gęsty, że trzeba mocno rozgarniać, żeby zobaczyć skórę. Piękny, zimowy, tłusty, puszysty okaz. Z dzwoneczkiem, bo gnojek zaczął spędzać całe dnie, oblizując się pod karmnikiem dla ptaków.
Kot stary za to w tym roku spędza większość czasu w domu, więc futro zmieniło mu się o wiele mniej, niż w poprzednich latach. Owszem, w uszach wyrosły długie włosy, ale poza tym sierść nie ma tej gęstości, co u kota, któremu się chce wyjść na mróz. Emerytura zawitała do staruszka, chociaż z dnia na dzień jednak jest lepiej, bo dokarmiam go mocniej i w suche dni wyrzucam na werandę, żeby poczuł trochę zew natury.
I tak nam mija początek polskiej paskudnej zimy.
Chcę do słońca.
Zdjęcie robione kartoflem po ciemku, ale kotki takie ładne... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz