Na blogu też marazm, bo nie da się inaczej, ale mam już niewielkie plany. Wiosną Majorka, więc będzie na co popatrzeć i o czym opowiedzieć. Póki co jedyne, co mogę pokazywać, to zdjęcia śpiących na sofie kotów. Są ładne, owszem, ale ileż można.
Styczeń minął, po świętach już nie ma śladu. Krety zrujnowały podwórko, zima rujnuje nastrój. Mróz bym zniosła, ale to błoto, temperatury oscylujące wokół zera i zimne deszcze, to dla mnie za wiele, bo nie da się wyjść na spacer. O smogu nawet nie wspominam, bo nie chcę się denerwować.
Trzymajmy kciuki za zieleń.
Zdjęcie cyknięte przez mojego męża. Poranki na wsi zimą bywają bardzo urocze, ale jednak już wystarczy. Czekamy na wiosnę. :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz