środa, 23 marca 2016

Coney Island

Udostępnij ten wpis:
Na Coney Island pojechaliśmy po tygodniu pobytu na Manhattanie. Och, jaka to była ulga - pospacerować w ciszy i spokoju. Na dodatek dzień był relatywnie ciepły i bezchmurny.

Park rozrywki wciąż zamknięty, cisza, spokój. Jedna otwarta knajpa, do której poszliśmy coś zjeść. I malutkie oceanarium (o nim później). Pomost, na którym można było się położyć w słońcu, posłuchać szumu wody. Dziecko ganiało leniwe mewy i rzucało kamykami do wody.

Tak blisko głośnego, nieznośnego miasta, na dodatek można tam dojechać wygodnie metrem w zasadzie niemal na samą plażę. Przejazd metrem przez pół Manhattanu i Brooklyn zajął nam jakieś 45 minut, pod koniec byliśmy już sami w wagonie.

Popatrzcie. Tak tam jest błogo.
















1 komentarz:

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia