Słuchajcie, słuchajcie.
Czasy się zmieniają. I nie mówię tylko o tym, że pandemia, ale o tym, że blogi zmieniają swoją formułę, że staroświecki blogspot to już miejsce dla dinozaurów. Lubię być dinozaurem, ale też lubię docierać do większej ilości ludzi, żeby móc z nimi rozmawiać.
Rudawianki istnieje od ośmiu lat i od paru lat odsłony bloga spadają, a odsłony strony na facebooku rosną. Dziwne to i takie czasy. Niniejszym więc ogłaszam innym dinozaurom, których tu jest jeszcze garstka. Tym, którzy lubią tu zajrzeć, zamiast obserwować na FB, że większość aktywności przenoszę na stronę pana Zuckerberga. TUTAJ.
Polubcie, obserwujcie. Ja tam wrzucam kilka razy w tygodniu rzeczy miałkie i miłe, a jak wrócę do podróżowania, to opisy i porady też będą tam. Chyba że będę miała coś długiego do napisania, to wrzucę na bloga i zobaczycie link do posta również na facebooku.
Blog nie znika. Zostawiam go, bo jest dobry, miły i puszysty. A ludzie czasem szukają informacji o różnych miejscach i wciąż tu trafiają. Ale nowych treści spodziewajcie się jednak w nowej rzeczywistości. Kto wie, może z czasem przekonam się nawet do instagrama... ;)
Ściskam Was, dbajcie o siebie teraz. I nie wychodźcie z domu. Kiedyś jeszcze będziemy podróżować. A teraz możecie popatrzeć w archiwum bloga i pooglądać świat z daleka.
Ruda
sobota, 28 marca 2020
wtorek, 10 marca 2020
"Cud światła". Muzeum Narodowe w Krakowie
No dobra, to ja Wam o tej wystawie w Narodowym w Krakowie parę słów szybciutko.
Wystawa jest o polskich witrażach średniowiecznych. Nie jest wielka, nie jest bardzo mała. W sam raz zupełnie. I jest śliczniutka, bo witraże są ładne, wiadomo.
Czy "dupę urywa"? Niekoniecznie, ale jest bardzo estetyczna, przyjemna i relaksująca. Skusiłam się nawet w muzealnej salce kinowej na krótki dokument o restaurowaniu witraży, bo był zwięzły i ciekawy. Do tego miłym akcentem były klasztorne wypisy z wydatków na witraże, bo pomiędzy wyliczaniem, ile kosztowało szkło i inne tego typu, można znaleźć wydatki klasztorne zgoła inne (na przykład "za miotłę dziadowi").
Miła rzecz, taka na 30 minut. Można zajrzeć, bo w głównym gmachu narodowego może przez dłuższy czas być posucha, albowiem nowy dyrektor jest pisowski i zapowiada tylko tematykę bogoojczyźnianą (przy której sztuka sakralna to pikuś)...
A przystanek pod Muzeum Narodowym ma "witraż" na szybach. :) Nie wiem, czy widać dobrze, bo zdjęcie zrobiłam o zmroku. ;)
poniedziałek, 17 lutego 2020
Trochę słońca.
środa, 15 stycznia 2020
Katedra w Walencji i Święty Graal.
Katedra pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny w Walencji to całkiem przyjemne miejsce do zwiedzania, ze znakomitym audioprzewodnikiem w cenie biletu.
Katedra została - jak wiele kościołów na południu Hiszpanii - zbudowana (w XIII wieku) w miejscu dawnego meczetu, który z kolei był wizygocką świątynią przerobioną na meczet, zbudowaną w miejscu dawnej światyni gockiej (tacy Germanie, co tam sobie żyli dawno temu). Nadążacie? :D
Jeśli chodzi o styl, to tam jest WSZYSTKO. ;) Katedra była tak często przebudowywana, że są tam elementy barokowe (chyba najwięcej), gotyckie i neoklasycystyczne, ale też podobno romańskie i renesansowe. Szaleństwo. :) Z rzeczy absolutnie unikalnych i super ciekawych - szyby witrażowe są zrobione z kamienia - bardzo cienko krojonego alabastru. Efekt od wewnątrz jest wyjątkowy, kamień przepuszczający światło, nadzwyczajna rzecz, ale z zewnątrz wygląda to trochę, jakby ktoś okna zabił deskami. Dziwne, ale przyznaję, że nigdy czegoś takiego wcześniej nie widziałam.
Z ciekawostek - w katedrze w Walencji znajduje się - DUN DUN DUN - ŚWIĘTY GRAAL. Zgodnie z tym, co wyczytałam, jest to kielich datowany faktycznie na I w. n.e. i jest do tej pory skutecznie broniony jako "ten prawdziwy". Korzystali z niego papieże na przestrzeni wieków, także Jan Paweł II i Benedykt XVI. Oczywiście osobiście zakładam, że wszystko to jest kwestią wiary, ale trzeba przyznać, że kaplica dedykowana kielichowi jest piękna i odwiedzić ją na pewno warto.
Zdjęcia kaplicy macie poniżej. :)
Katedra została - jak wiele kościołów na południu Hiszpanii - zbudowana (w XIII wieku) w miejscu dawnego meczetu, który z kolei był wizygocką świątynią przerobioną na meczet, zbudowaną w miejscu dawnej światyni gockiej (tacy Germanie, co tam sobie żyli dawno temu). Nadążacie? :D
Jeśli chodzi o styl, to tam jest WSZYSTKO. ;) Katedra była tak często przebudowywana, że są tam elementy barokowe (chyba najwięcej), gotyckie i neoklasycystyczne, ale też podobno romańskie i renesansowe. Szaleństwo. :) Z rzeczy absolutnie unikalnych i super ciekawych - szyby witrażowe są zrobione z kamienia - bardzo cienko krojonego alabastru. Efekt od wewnątrz jest wyjątkowy, kamień przepuszczający światło, nadzwyczajna rzecz, ale z zewnątrz wygląda to trochę, jakby ktoś okna zabił deskami. Dziwne, ale przyznaję, że nigdy czegoś takiego wcześniej nie widziałam.
Alabastrowe szyby! |
Z ciekawostek - w katedrze w Walencji znajduje się - DUN DUN DUN - ŚWIĘTY GRAAL. Zgodnie z tym, co wyczytałam, jest to kielich datowany faktycznie na I w. n.e. i jest do tej pory skutecznie broniony jako "ten prawdziwy". Korzystali z niego papieże na przestrzeni wieków, także Jan Paweł II i Benedykt XVI. Oczywiście osobiście zakładam, że wszystko to jest kwestią wiary, ale trzeba przyznać, że kaplica dedykowana kielichowi jest piękna i odwiedzić ją na pewno warto.
Zdjęcia kaplicy macie poniżej. :)
poniedziałek, 23 grudnia 2019
piątek, 20 grudnia 2019
Ciudad de las Artes y las Ciencias - Walencja, część pierwsza.
Miasteczko sztuki i nauki w Walencji to olbrzymi kompleks nowoczesnych, futurystycznych wręcz budowli. Olbrzymich, monumentalnych i imponujących. Na miasteczko składają się: oceanarium (zrobię o nim osobny post), muzeum nauki, hala widowiskowa, planetarium z kinem IMAX, wielki parking i ogromny teren spacerowy.
My byliśmy tam w pochmurny, grudniowy dzień. Było dość ciepło, ale nie było słonecznie. Pewnie w pełnym słońcu biel budynków prezentuje się oślepiająco. :)
A tutaj zdjęcie z góry, nie moje - wzięte z oficjalnej strony kompleksu, żeby dać Wam pewien obraz ogromu tego miejsca:
My byliśmy tam w pochmurny, grudniowy dzień. Było dość ciepło, ale nie było słonecznie. Pewnie w pełnym słońcu biel budynków prezentuje się oślepiająco. :)
A tutaj zdjęcie z góry, nie moje - wzięte z oficjalnej strony kompleksu, żeby dać Wam pewien obraz ogromu tego miejsca:
Subskrybuj:
Posty (Atom)